#Tunezja #Afryka #kartagina
Zwiedzenie Kartaginy zawsze było moim marzeniem. Od malusieńkiego pączka, gdy tylko pierwszy raz w szkole podstawowej przeczytałem historię jej upadku. Wojny Punickie – wraz ze słynną przeprawą Kartagińskiego wodza Hannibala przez Alpy, bitwa z Rzymianami pod Kannami i ostateczna klęska Kartaginy po trzyletnim oblężeniu – były dla mnie zawsze nie mniej fascynujące niż wyprawa Odyseusza czy mit o Wojnie Trojańskiej. W końcu po latach marzeń, pewnego niedzielnego poranka, stanąłem na gruzach Kartaginy. Niestety nie ujrzałem jej – zgodnie z rzuconą przez zwycięskich Rzymian klątwą – miejsce to zostało całkowicie zburzone. Opowiem Wam dziś jak doszło do tego, że po dumnej stolicy imperium istniejącego przez setki lat, nie pozostał dziś kamień na kamieniu.
Miasto Kartagina założyli na afrykańskim, zachodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego Fenicjanie. Miało to miejsce w okolicach IX wieku przed naszą erą. Mit założycielski wskazuje nawet jako pierwszych mieszkańców miasta… uciekinierów z mitycznej Troi; tutaj właśnie, w zatoce zapewniającej bezpieczeństwo okrętom, mieli oni znaleźć bezpieczną przystań przed gniewem triumfujących Greków. Ta legenda trudna jest jednak do uwiarygodnienia – według Herodota legendarna Troja została zdobyta około 1280 roku przed naszą erą, a więc aż na trzysta lat przed założeniem Kartaginy.
Początkowo miasto było jedną z licznych baz handlowych Fenicjan, którzy eksploatowali wybrzeża Morza Śródziemnego począwszy od terenów dzisiejszej Syrii i Libanu, aż po wyjście na Atlantyk – niemniej mityczne Słupy Heraklesa (dzisiejszy Gibraltar). Kartagina wcale nie była największym czy najstarszym Fenickim miastem w tym regionie: pod tym względem ustępowała choćby leżącej kilkadziesiąt kilometrów dalej Bizercie. Historia przeznaczyła miastu jednak wielkie czyny. Wszystko zmieniło się, gdy położone na wschodzie Morza Śródziemnego wielkie Fenickie miasta zostały zdobyte przez Asyryjczyków; wtedy to najbardziej majętni Fenicjanie załadowali swój dobytek na statki i uciekli na zachód – by osiedlić się na wybrzeżu dzisiejszej Tunezji, Algierii i Libii.
Dzięki takiemu „zastrzykowi” bogatej arystokracji Kartagina szybko rosła w siłę; z jednego z wielu podobnych sobie miast-państw stała się stolicą nowego imperium – Imperium Kartagińskiego. Rozciągało się ono w całym zachodnim basenie Morza Śródziemnego – włącznie z Sardynią, Korsyką, Sycylią. W tych pradawnych czasach inne miasto – miasto, które miało stać się pogromcą i katem Kartaginy – było jeszcze niepozorną wioską. Mowa oczywiście o Rzymie.
Rządzony przez królów Rzym rozrastał się powoli w VIII i VII wieku przed naszą erą. Początkowo ekspansja przyszłego imperium skierowana była na półwysep apeniński. Wkrótce jednak królowie Rzymu przeminęli, a ich miejsce zajęła Republika. Rzym okrzepł i zaczął spoglądać dalej niż poza swoje miejsce narodzin. Morze Śródziemne szybko okazało się zbyt małe, by pomieścić dwa imperia: konflikt dwóch potęg stał się nieunikniony.
Pierwsza wojna punicka wybuchła w 264 roku przed naszą erą. W jej efekcie Kartagina poniosła porażkę i utraciła wpływy na wielkich wyspach Morza Śródziemnego: Sycylii oraz Balearach. Druga wojna Punicka wybuchła dwadzieścia lat później; trwała do 201 roku przed naszą erą. To właśnie podczas niej doszło do militarnych wydarzeń, które na zawsze znalazły swoje miejsce w podręcznikach historii. To wtedy Kartagiński wódz Hannibal wyruszywszy z Hiszpanii ze słoniami bojowymi przedarł się przez Alpy. Skala drugiej wojny punickiej – jak na ówczesne czasy – była ogromna: toczyła się ona w Afryce, na Sycylii, w dzisiejszej Hiszpanii, oraz na terenie całego Półwyspu Apenińskiego – zaangażowane były w nią setki tysięcy żołnierzy.
Pokonując w kolejnych bitwach rzymskie Legiony genialny Kartagińczyk Hannibal Barkas stanął wkrótce u wrót Rzymu. Latem 216 roku p.n.e. Imperium Rzymskie znalazło się na krawędzi zagłady. Niepokonane Legiony zostały wybite i zmasakrowane, skarbiec był pusty, a okoliczne plemiona zbuntowane. Genialny wódz Kartagiński Hannibal triumfował wszędzie tam, gdzie stanęła jego stopa – wydawało się, że nad Rzymem zawisło widmo ostatecznego zniszczenia. A jednak zdarza się cud: po bitwie pod Kannami (w której poległo 50 tysięcy rzymskich legionistów), Hannibal nie ruszył na bezbronny Rzym, i nie zdecydował się na zdobycie stolicy wroga. Uzasadniając tą decyzję brakiem machin oblężniczych ufał, że wojna z Rzymem jest już wygrana. Mając u stóp Wieczne Miasto nie zadał ciosu łaski, i jak pokaże wkrótce historia – wydał w ten sposób wyrok śmierci na swój własny kraj.
Całą historię przeczytacie na blogu: [ Ссылка ]
Ещё видео!