10 stycznia 1998 roku w Słupsku, podczas zamieszek ulicznych po meczu koszykówki, został pobity trzynastoletni Przemek Czaja, który wskutek odniesionych obrażeń zmarł. O zabójstwo chłopca oskarżono jednego z interweniujących policjantów. Został on skazany na karę więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci młodego kibica. Kilkakrotnie zmieniał zakład karny, bo wszędzie był szykanowany, jako zabójca dziecka i przede wszystkim jako policjant, którego środowisko przestępcze nie chce zaakceptować. Razem ze skazanym policjantem Dariuszem, mężczyzną przed czterdziestką, siedzi w jedej celi dwóch innych młodych więźniów, którzy rówmież odbywają karę za zabójstwo. Piotrek zabił domokrążcę - "starszego gościa, który go wk...". Z kolei Adam zabił sąsiada - policjanta, tylko za to, że ten odebrał mu skradzione rowery. Adam nie żałuje swego czynu, nienawidzi stróżów prawa. Jest przekonany, że postąpił honorowo, jeszcze raz zrobiłby to samo. Co innego siedzący z nim policjant. On nie dał życia Przemkowi i nie miał prawa mu go odbierać. Gdyby Adam był sędzią, z miejsca dałby Dariuszowi 25 lat, albo najlepiej dożywocie. Piotrek, choć wygląda na głęboko zdemoralizowanego młodego człowieka, nie jest tak surowy w osądach. Broni Dariusza i nawet deklaruje swoją przyjaźń, widząc w nim równego gościa. Nie do końca jest przekonany o swojej winie, nigdy nie udowodniono, że chłopiec zginął od pałki policjanta.
Ещё видео!