[ Ссылка ]
Późne macierzyństwo po 40. Wady i zalety
Bo urodziłam swoje najmłodsze dziecko tak symbolicznie po czterdziestce – zostałam mamą moich dziewczynek w wieku 39 i 41 lat.
Zaletą późnego macierzyństwa jest to, że niezależnie od postępów medycyny zawsze będzie odbierane jako dar losu (trochę wbrew naturze, wykradziony, wyrwany w ostatnim momencie). A to już nadaje mu szczególny smak. Chyba właśnie dlatego do późnego macierzyństwa, kobieta pochodzi w sposób bardziej świadomy.
Z drugiej strony późne macierzyństwo jest wyzwaniem fizycznym, które mobilizuje, by pozostać młodym – nie pozwala wygodnie usiąść na kanapie, choć wiek byłyby tu wygodną wymówką, tylko zmusza do tego, by pozostać w nieprzerwanym biegu, by nadążać za dzieckiem rozpędzonym na rowerku, zaganianym na placu zabaw. Bez oglądania się na swoje lata.
Bo tego wymaga sytuacja, czy potrzeba chwili. Jakkolwiek kowid to przystopował, pewnie dlatego czuję, że co nieco się zasiedziałam i podświadomie postarzałam się.
Tymczasem przy małym dziecku się nie da.
Mama po 40 – stce musi sprostać fizycznym wyzwaniom, którymi w tym kontekście szczodrze obdarzył ją los: zarwane noce, rozpierająca dziecko energia, za którą musi nadążyć.
I tym bardziej, nie dać po sobie znać, by dziecko nie czuło się inne, czy gorsze. To jest ta obawa. A co jeśli moje dziecko zacznie zadawać sobie pytania: dlaczego moja mama jest starsza, wolniejsza, bardziej zmęczona od innych mam…
Jak to motywuje. Obserwuję inne mamy i czasami z satysfakcją myślę o sobie, mam swoje lata, ale bez problemu mogę pogalopować za dziewczynkami.
Późne macierzyństwo jest jak motywujący kop, który zmusza by wziąć się za siebie, by nie dać poznać po sobie, by pozostawać w swojej głowie, w swoim przekonaniu młodą, mimo tykających niemiłosiernie lat.
By motywować w sobie fizyczną energię, by nie dać się zmęczeniu, by nie popuścić sobie, by nie skorzystać z własnego wieku, czy by nie traktować go jako wymówki, by wygodnie się zasiedzieć. Bo pokusa jest silna…
Choć późne macierzyństwo wiąże się też z pewnymi obawami: co będzie, kiedy mnie zabraknie?
O ile w wieku 20 – stu, czy 30 – stu lat, nie zadawałam sobie tych pytań, będąc przekonana, że będę żyła wiecznie, bo prędzej, czy później ktoś wymyśli na to odpowiednie lekarstwo. A ja mam czas…
Ale upływ lat uczy pokory.
Właśnie dlatego późne macierzyństwo skłania do uczenia swoich dzieci samodzielności.
O czym nie myślałam, kiedy moi chłopcy byli mali, a ja sama byłam na początku 30 – stki i wszystko robiłam za nich.
Moje dziewczynki ostatnio pomagają mi w kuchni np. przygotować naleśniki. Pamiętają o porannym myciu zębów i robią to same.
W tym kontekście późne macierzyństwo, świadomość uciekającego czasu, świadomość własnych ograniczeń, skłaniają do tego, by lepiej przygotować dziecko do radzenia sobie w przyszłości.Dzisiaj, kiedy dobijam do pięćdziesiątki i nie to, że bardziej się oszczędzam, tylko dojrzałam, jestem bardziej świadoma, mam w sobie więcej pokory – myślę o tym, jak przygotować moje dzieci do samodzielnego radzenia sobie. Kiedy mnie zabraknie. Coś, o czym człowiek nie myśli, kiedy ma te 20, czy 30 lat. A jakie jest Twoje doświadczenie?
Pozdrawiam serdecznie
Beata Redzimska
Ещё видео!