Podróż zaczynamy z Modlina. W Brukseli mamy kilkugodzinną przesiadkę. Po przylocie do Porto wypożyczamy samochód, wcześniej zarezerwowany jeszcze z Polski. Dostajemy Fiata 500 X. Nie polecamy. Średnie spalanie przy oszczędnej jeździe wynosiło 14 litrów na 100 kilometrów. Pierwsze kroki kierujemy do Decathlona, żeby kupić butle z gazem, której nie mogliśmy zabrać do samolotu, a była nam niezbędna do przygotowywania jedzenia. Pracownik sklepu informuje nas, że jest okres pielgrzymek do Santiago de Compostela, a ich szlak najczęściej prowadzi przez Porto i wyprzedali wszystkie butle z gazem. Ruszamy na północny wschód. Po drodze mamy jeszcze jeden Decathlon do którego całe szczęście zdążyliśmy przed zamknięciem i były dostępne butle (ten nie znajdował się już na trasie pielgrzymkowej). Po przejechaniu około 100 kilometrów nocujemy na dziko przed wjazdem do parku narodowego Peneda-Geres (0:17-0:20). Wszystkie miejsca na noclegi (zarówno te na dziko jak i kempingi) bierzemy z aplikacji park4night. Polecamy płatną wersję premium. Przed wylotem zastanawialiśmy się czy w ogóle jechać do parku. Całe szczęście, że pojechaliśmy. Park jest dużo ładniejszy i ciekawszy niż myśleliśmy. Oczywiście obowiązkowy punkt, czyli zabytkowe spichlerze w Lindoso. Następnie wodospady. My wybraliśmy Cascada Tahiti. W wodospadach można legalnie pływać. Woda jest przepiękna, ale zimna. Zaraz po dotarciu nad wodospady (czego niestety nie nagrałem) wpadłem do wody w ubraniach, butach, z plecakiem, kluczykami od auta i telefonem w kieszeni. Na szczęście nic się nie zniszczyło. W samym parku można spędzić tydzień i się nie nudzić. Dziko żyjące krowy i konie były świetnym uzupełnieniem pięknych widoków. Po całym dniu w Peneda-Geres wracamy na dwa dni do Porto, gdzie śpimy na campingu przy samym oceanie na obrzeżach miasta. W nocy wielka ulewa i wszystko w przedsionku namiotu leży w wodzie. Uroki taniego noclegu pod namiotem. Do centrum dojeżdżamy autobusem. Na dzień dobry podziwiamy panoramę Porto i ruszamy Mostem Ludwika I zwiedzać miasto. Niestety wejścia do większości kościołów są płatne, więc wybieramy jedynie katedrę (01:52-02:00). Polecamy ją ze względu możliwość wejścia na szczyt wieży i podziwiania panoramy miasta. Przez dwa dni chodzimy po centrum miasta ile tylko się da. Wejście do Księgarni Lello (02:12-02:19) kosztowało 8 euro od osoby. Bilety trzeba kupić przez internet. Jeżeli zakupimy książkę to mamy 8 euro rabatu. Kolejka do księgarni długa, ale warto wejść. W całym mieście na każdy rogu ktoś z mikrofonem, głośnikiem i gitarą śpiewa i gra. Przy moście znajduje się skwerek, na którym zawsze przesiaduje mnóstwo ludzi i jest tam swojego rodzaju scena główna dla ulicznych artystów. Naszym niekwestionowanym faworytem ulicznych występów był Pan którego spotkaliśmy zarówno w pierwszy jak i drugi dzień (03:04-03:14). Kolejny przystanek to Aveiro. Około 70 kilometrów drogi od Porto. Miasteczko ładne, warte zobaczenia, ale nie dłużej niż na pół dnia. Z racji tego, że dość szybko przeszliśmy centrum Aveiro i mamy sporo czasu jedziemy tego samego dnia do miejscowości Coimbra. Główną atrakcją miała być uniwersytecka biblioteka, jednak brak biletów zweryfikował nasze plany. Spacerujemy po mieście i najciekawszą rzeczą jak zwiedzamy są ogrody botaniczne (04:04-04:08), które można zwiedzać za darmo. Ruszamy w kierunku Fatimy (niecałe 150 kilometrów). Po drodze jemy kolację przy zachodzie słońca (04:32-04:35), a następnie na nocleg wjeżdżamy na farmę wiatrakową i śpimy pod samym wiatrakiem (04:36-04:52). Jest to najciekawsze miejsce noclegowe podczas całego wyjazdu. Jednak nie do końca je polecamy, ponieważ ciągły huk od wiatraka utrudnia spokojny sen. Piękny wschód słońca, śniadanie i dojeżdżamy do samej Fatimy. Jest sobota, więc ludzi naprawdę sporo. Jednak plac przy sanktuarium i kapliczce jest tak duży, że nie stanowi to problemu. Jeżeli przyjedziemy w cieplejszych miesiącach to z pewnością problemem będzie prawie całkowity brak cienia na placu. Krótka modlitwa, zapalenie świec i ruszamy dalej. 55 kilometrów i jesteśmy nad oceanem w Nazare. Ruszamy w kierunku latarni morskiej i zobaczyć wielkie fale. Wielkich fal nie widzimy, ponieważ nie jest to sezon na nie. Ale latarnia morska jest obowiązkowym punktem przy wizycie w Nazare. Koszt wejścia to 2 euro. W środku zdjęcia z zawodów surfingowych i mnóstwo desek najlepszych zawodników. Makiety i filmy tłumaczące dlaczego w tym miejscu tworzą się tak wielkie fale. No i widok ze szczytu latarni jest przepiękny. Schodzimy na plażę. Ładny piasek i niesamowite skały. Późnym popołudniem ruszamy dalej.
Dalsza część opisu w komentarzach poniżej.
PORTUGALIA - W 15 DNI PRZEZ CAŁY KRAJ
Теги
Portugaliapodróż po Portugaliico warto zobaczyć w partugaliiportugal holidayLizbonaPeneda geresspichlerzeaveirocoimbraFatimaNazaresintracabo da rocapenicheportosurfing w Portugaliiwakacje w Portugaliilagosalgarvewybrzeże Algarveluzalbuferiafaroportugalholidaygdzie na wakacje z dziećmirodzinne wakacje w Portugaliico warto zwiedzić w Portugaliigdzie na wakacjeatrakcje Portugaliiwrzesień w Portugaliigdzie na wakacje we wrześniu