Eurydyka
(słowa i muzyka - Jacek Dybowski)
Jakże zdziwiony był Orfeusz,
Gdy z Eurydyką wyszli w świt,
A ona rzekła "Ty mnie nie rusz!
W Hadesie dobrze było mi!
Po coś mnie zabrał stamtąd, draniu?
Po coś naruszał zmarłej cześć?
Co tam mamroczesz? O kochaniu?
Nekrofil jakiś z ciebie jest?
Oczy mnie bolą! Strasznie świeci!
Razi mnie słońce, słyszysz? Co?
Chcesz, bym rodziła twoje dzieci?
Puknij się w czoło lutnią swą.
I cóż, że bogów zwiodłeś pieśnią,
Na mnie nie działa taki pic!
Już wolę tam porastać pleśnią,
Niż razem z tobą tutaj żyć.
Aha, więc jestem niewdzięcznicą?
Inni mężczyźni, których znam,
Przynajmniej się ze słowem liczą,
Nie obrażają martywch dam!
Co mówię? Mówię, że mężczyźni!
Myślisz, że tam ich w dole brak?
I jacy męscy! Jacy śliczni!
Jakich nie widział dawno świat...
Wciąż jeszcze nie rozumiesz! Przeto
Powiem ci więcej! Paru z nich
Wiedziało, czego nam, kobietom
Potrzeba, by szcześliwą być!
Nie, nie powtórzę! Usłyszałeś!
I o co chodzi dobrze wiesz!
Że co? Że gardzisz moim ciałem?
Że moją duszą gardzisz też?
Więc wracam! Dobrze? Dobrze! Idę!
Już nie zobaczysz więcej mnie!
Niechaj przepadnę! Niechaj zginę!
Niech mnie pochłonie wieczny cień!
Oto mężczyźni! Najpierw kocha,
Potem odrzuca tak jak psa,
A później jeszcze w rękaw szlocha
I klnie, że winna jestem ja!
A więc odchodzę! Głupia byłam,
Że mogłam kiedyś kochać cię!
Żegnaj na zawsze!" - i wróciła
W Hadesu bezgraniczną czerń.
Orfeusz wzruszył ramionami,
Bo prawdę mówiąc - miał już dość,
A potem długo z Menadami
Tańczył, by zrobić jej na złość.
Ещё видео!