Jadwiga Kaczyńska z domu Jasiewicz urodziła się 31 grudnia 1926 roku w rodzinie o tradycjach ziemiańskich, wychowana w duchu chrześcijańskiego etosu polskiej inteligencji. W domu było wiadomo, że praca i wszelka działalność winny w jakiejś mierze być ukierunkowane na dobro Polski. Taki etos był czymś oczywistym, zwłaszcza od czasu Powstania Styczniowego. Pan Aleksander Jasiewicz, ojciec jako inżynier był przed drugą wojną światową pomysłodawcą utworzenia Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. To były też lata, kiedy ruch spółdzielczy walnie dopomógł naszym rodakom w wyjściu ze straszliwego kryzysu gospodarczego początków lat trzydziestych. Jadwiga mając piętnaście blisko lat, po wybuchu drugiej wojny światowej wstąpiła do Szarych Szeregów. Służyła w zastępie „Złoto", w drużynie im. Emilii Plater. Pełniąc posługę sanitariuszki znalazła się na Kielecczyźnie, otrzymując pseudonim „Bratek". Potem, od 1944 roku pracowała na oddziale chirurgii w starachowickim szpitalu. W Starachowicach też w roku 1946 ukończyła liceum. Podejmuje następnie studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Lubiła książki, wiele czytała, a książki ją polubiły i tak niepostrzeżenie stała się prawdziwą erudytką.
I książki usiłowały zawłaszczać życiem młodej absolwentki polonistyki. Rozpoczęła wkrótce pracę w Instytucie Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk. Zajmowała się głównie dokumentacją, a w związku z tym bliskimi i potrzebnymi były zawsze słowniki. W latach 1946-48 działała w Sodalicji Mariańskiej, aż ta została rozwiązana przez państwo. Nauczała w liceach warszawskich, nigdy nie rozstając się z literaturą, będąc na bieżąco ze wszelkimi wydarzeniami kulturowymi.
Wszyscy świadkowie mówią, że była piękną kobietą. W roku 1948 wychodzi za mąż, za Rajmunda Kaczyńskiego, żołnierza Armii Krajowej, uczestnika Powstania Warszawskiego, odznaczonego orderem Virtuti Militari. W roku zaś 1949 przychodzą na świat synowie: Jarosław i Lech. Od tej pory poświęciła się całkowicie ich wychowaniu, opartemu na chrześcijańskich zasadach, ucząc umiłowania Polski, głównie przez własny przykład i zaszczepienie miłości do książki. Wspierała demokratyczną opozycję, mimo iż słyszała o interesowaniu się Nią ze strony Służby Bezpieczeństwa. Była autorką wielu monografii bibliograficznych; wstąpiła do „Solidarności", a swoim synom na trwałe zaszczepiła poczucie obowiązku służby dla Kraju. W jednym z wywiadów wyznała: „Istnieje coś takiego jak patriotyzm, miłość do Ojczyzny, która każe robić rzeczy nawet niebezpieczne, takie które (komuś) się nie podobają. (...) Można działać z takich pobudek, wyłącznie z takich pobudek".
Łatwo jej było wpajać tego rodzaju przekonania, gdyż miała wspaniały dar opowiadania, co więcej, połączony z dużym poczuciem humoru. Zawsze zaś troszczyła się, aby opowiadać piękną, staranną polszczyzną. Zresztą, tak naprawdę to innej polszczyzny nie ma. Lubiła ludzi, rozmowy i spotkania. Zawsze pogodna i życzliwa.
Natomiast przez ostatnie lata pobytu na ziemi musiała zmagać się z chorobą. Chorowała przewlekle, ale znosiła cierpienia dzielnie. Miała zawsze zapewnioną pomoc lekarską i obecność syna. W ostatnich latach Jej życia otrzymała duchowe i życiowe wsparcie ze strony zakonnic, Franciszkanek od Cierpiących, zgromadzenia Założonego przez Ojca Honorata. A na podsumowanie tej skróconej biografii wypada w Roku Wiary wyznać po prostu: Wierzyła w Boga i była bardzo wdzięczna za dar w postaci Radia Maryja i Telewizji TRWAM. Żegnamy Ją cały sercem. Jednocześnie trudno w takim momencie nie odwołać się do tych ludzi, którzy szanowali każdą matkę, kobietę, albo którzy żyjąc w tym samym czasie, przynajmniej w przybliżeniu mają coś do powiedzenia o polskiej matce. Pragnę więc w tym miejscu odwołać się do bł. Jana Pawła II i przytoczyć Jego słowa wypowiedziane w czerwcu 1994 roku.
„Pragnę w tym miejscu pochwalić w sposób szczególny wszystkie polskie matki, kobietę polską, która w przeszłości naszego narodu odegrała wielką rolę. Była często cichą, ale jakże ofiarną bohaterką; bohaterką życia rodzinnego, bohaterką wychowania domowego , bohaterką życia społecznego. Dodawała otuchy Mężom, synom, wnukom, wtedy kiedy musieli sami okazać swoje męstwo na placu boju. Tak było w roku 1939, tak jest i dzisiaj. Trzeba dzisiaj innego męstwa, męstwa -- można powiedzieć -- w życiu cywilnym. Ale to męstwo w życiu cywilnym, czasem nie mniej kosztuje niż męstwo na placu boju. Pragnę więc oddać cześć wszystkim kobietom polskim, które w ten sposób spełniły swoje posłannictwo apostolskie, apostolat świeckich, który jest udziałem wszystkich ochrzczonych -- mężczyzn i kobiet, jest w szczególny sposób udziałem kobiet w rodzinie".
Ещё видео!