W środowym meczu 14. kolejki ligowej piłkarze GKS Tychy zremisowali z Calisią Kalisz 1:1, choć spotkanie kończyli w dziesiątkę.
Tyszanie do Kalisza pojechali z zamiarem zdobycia pełnej puli punktów, co potwierdziły już pierwsze minuty spotkania. Po kwadransie gry „Trójkolorowi" objęli prowadzenie. Najpierw piłkę w środku pola odebrał Sobczak, zagrał do Bizackiego, który po indywidualnej akcji zdołał podać jeszcze do Szczęsnego. Skrzydłowemu tyskiej drużyny nie pozostało już nic innego, jak ulokować futbolówkę w bramce Calisii.
W kolejnych minutach niewiele się działo. Zadziało się dopiero przed końcem pierwszej połowy, kiedy to arbiter meczu pokazał Mateuszowi Struskiemu czerwoną kartkę. Sytuacja mocno kontrowersyjna, bo wydawało się, że tyski golkiper opuścił swoje pole karne już bez piłki w rękach.
W tym momencie tyszanie musieli całkowicie zmienić swoją taktykę. Z boiska zszedł Marcin Sobczak, a w bramce zameldował się Dominik Kisiel. Chwilę później Dominik doskonale wybronił rzut wolny wykonywany przez kaliszan.
Cała druga część spotkania to obrona wyniku gości, co może potwierdzić statystyka strzałów, a właściwie jej brak. Prowadzenie GKS trwało do 82. minuty. Wówczas na długi rzut z autu zdecydował się zawodnik gospodarzy, a futbolówkę do siatki uderzeniem głową skierował Łukasz Wiącek.
Ещё видео!