Wesprzyj nas. [ Ссылка ]
Jak każdy, kto przez chwilę pobył w Bieszczadach, chciałem rzucać wszystko i przenosić się tam na resztę życia.
Zacząłem rozpytywać miejscowych o jakiś tani a dziki kawałek podłogi. Kiedy podczas ogniskowej biesiady zwróciłem się z tym do Prezesa z Chmielu, ten po bieszczadzku wstrzymał mi konie.
- Facet, pij i przestań p...dolić. Po kolejnej kolejce uzupełnił. - Jesienią wynajmij sobie jakąś kolibę na tym zatylu, bez prądu, bez drogi, kilometry od ludzi i sklepów i przeżyj w niej rok. Jeśli wytrzymasz, to wynajdę ci w Bieszczadach najpiękniejsze miejsce świata...i to takie, na które cię stać... kumasz? Zakumałem. I do dziś mieszkam w dużym mieście. Tylko ilekroć oglądam zdjęcia z tamtych stron, konie znów ruszają na nasz dziki zachód. Ale teraz sam je wstrzymuje, bo dla starego mieszczucha, taka wolność w szałasie na dziko jest piękna, lekka i romantyczna tylko w wyobraźni i w powieściach. Ilu ludziom bieszczadzki przeszczep się przyjął? Nawet Zofia Komedowa, patronka bieszczadników, sprzedała swój dom i wyjechała. Nawet Jędrek Połonina...Ten, to miał pecha. Kiedy po raz kolejny „już nieodwołalnie” zdecydował się stąd wyjechać i nawet wytrzeźwiał w tej sprawie, co zdarzało mu się tylko od wielkiego dzwonu, zabił go pijany kierowca. Piękny ma Jędrek grób w Kulasznem. Zakapiorski. Z krzyżem z końskich podków, a pod kopczykiem zawsze stoi flaszka z czymś dla dodania otuchy. Sam też dostawiłem. No więc ilu się udało? – policzmy. Majster Bieda nie narzekał i Rados też nie. Lutek Pińczuk, który przez pół wieku gazdował na Wetlińskiej także uśmiecha się do mnie ze zdjęcia, choć dusza mu jeszcze cicho popłakuje za schroniskiem. Rzeczony Prezes z Chmielu z Joaśką, którzy niczym feniks musieli podnosić dach swej hacjendy z popiołów... no i Pietrek z Grażką z Leśnego Dworu. Zapewne tych szczęśliwych Zakapiorów jest dużo więcej. Poznałem nielicznych. Właśnie o „Dwóch takich, co dom z mgły w Bieszczadach wznieśli” jest to dzisiejsze wspomnienie. Na koniec słówko o początku, czyli o tytule. Bajdy, to historyjki nie do końca prawdziwe ale w „Karteczce” jest to, co przydarzyło się naprawdę. Skąd więc w tytule „Bajda”? – bo tę przygodę przeżyłem dzięki człowiekowi, który nazywał się Marek Bajda.
– Marku, tą „Karteczką” przyciągam Cię na chwilę w ziemskie szerokości i dziękuję. Bywaj wiecznie!
KARTECZKI Z WYCIECZKI
BIESZCZADZKA BAJDA – PUSTELNIA, BUNDESMARINA I ZAKAPIORY
Podziękowania za muzykę dla Karola Krusia oraz zespołu White Garden
produkcja
maxlook.pl
biuro@pljestok.pl
2019
#Bieszczady #zakapiorybieszczadzkie #JuliuszWasik #KrzysztofBross #ZatokaSuchegoDrzewa #Solina #TeleśnicaSannaagroturystyka #ZatokaBrossa #półwysepHorodek #WadimBerestowskiRanchoTeksas #KrólŚwiataWłóczęgów
Ещё видео!