Policja nie trafia codziennie na sprawę, w której obcokrajowiec sam zgłasza się na komisariat i twierdzi, że został porwany. Jednak to dopiero początek całej historii, która z każdą chwilą robiła się coraz bardziej ciekawa.
Policja w momencie, kiedy dostaje zgłoszenie o zaginięciu, porwaniu, czy też popełnieniu jakiegoś przestępstwa musi uruchomić szereg czynności, aby móc działać zgodnie z obowiązującymi przepisami i standardami. Jednak czegoś takiego nie spodziewał się żaden z warszawskich policjantów.
Do mokotowskiej komendy zgłosił się Holender, który twierdzi, że został porwany i siłą zmuszony do przyjazdu do Polski. Mężczyzna opowiedział całą swoją długą historię, która bez wątpienia nadawałaby się na film, ale nie kryminał, czy dramat tylko komedię.
Policja chciała pomóc, a on szukał wymówki przed żoną
Wedle relacji mężczyzny, do jego samochodu nagle wsiadły trzy osoby, które zmusiły go do wyjazdu ze swojego kraju i przewiezieniu ich, wraz z torbami pełnymi narkotyków, do Rosji lub na Ukrainę. Mężczyzna miał ukradkiem wysyłać do żony wiadomości SMS, kiedy porywacze tracili go na chwilę z oczu. Dopiero w Warszawie udało mu się uciec, kiedy podjechali pod hotel przy ulicy Radzymińskiej.
Wtedy natrafiła się okazja, którą musiał wykorzystać. Kiedy porywacze się trochę oddalili, ruszył swoim Volvo i zaczął uciekać. Kiedy poczuł się bezpiecznie, pozbył się toreb na trawniku, a następnie wylądował na Mokotowie. Policjanci stojąc przed obliczem międzynarodowego uprowadzenia, rozpoczęli skomplikowane procedury.
- Sprawa początkowo wyglądała bardzo poważnie. Mając do czynienia z międzynarodowym uprowadzeniem, policjanci rozpoczęli szereg procedur m.in. powiadomili Komendę Główną Policji, Ambasadę Holandii, zabezpieczyli samochód, żeby zdjąć odciski palców i ślady zapachowe. Na miejsce został sprowadzony biegły tłumacz języka angielskiego. Policjanci natychmiast skierowali pilne pisma o zabezpieczenie monitoringów ze stacji paliw, na jakich zatrzymywał się Holender oraz z płatnych bramek na autostradzie. Wspólnie z 43-latkiem objeździli wszystkie miejsca w Warszawie, które zapamiętał podczas przejeżdżania przez miasto - informuje asp. szt. Robert Koniuszy.
Wyszło na jaw, że mężczyzna kłamie. Zaskakujące szczegóły sprawy
Jednak kiedy zaczęto sprawdzać monitoring ze stacji benzynowych i nie tylko okazało się, że mężczyzna kłamie, a całą drogę z Holandii do Warszawy pokonał sam. Oczywiście obcokrajowiec szedł w zaparte, że został porwany. Policja poinformowała go, że jeżeli kłamie, to grozi mu nawet do 8 lat pozbawienia wolności. To go jednak nie przekonało.
Ostatecznie okazało się, że Holender szukał wymówki przed swoją żoną, aby wytłumaczyć swój nagły wyjazd do Polski. Tak naprawdę jego celem było potajemne spotkanie z kochanką, jednak zamiast w mieszkaniu ukochanej wylądował w areszcie śledczym. #Upozorował, #swoje, #porwanie, #później, #było, #tylko, #ciekawiej, #Policja, #podała, #szczegóły, #sprawy, #jaki
Upozorował swoje porwanie, a później było już tylko ciekawiej. Policja podała szczegóły sprawy, jaki
[ Ссылка ]
Ещё видео!