Cztery noce z Anną Skolimowskiego to jeden z piękniejszych filmów tegorocznego festiwalu w Cannes.
Tadeusz Sobolewski
Jerzy Skolimowski przerwał trwające siedemnaście lat milczenie. Artysta, uznany za jedną z największych osobowości światowego kina, powrócił, opowiadając intymną historię miłosną. Cztery noce z Anną to film niezwykły. Miłość, o której mówi Skolimowski -- mistrz niuansu i intymistyki -- w swym najnowszym filmie, jest, a może raczej sprawia wrażenie, obsesyjnej i mrocznej. Paradoksalnie zaś okazuje się delikatna, czysta i drogocenna. Dzięki temu, że reżyser nie bał się zadać sobie i widzom trudnych pytań o naturę miłości, o współczesny świat, w którym emocjonalnie ludzie są od siebie coraz bardziej oddaleni, o to, gdzie leżą granice „normalnych" uczuć - film jest śmiały, odważny i na długo zapada w pamięć.
Atmosfera jak z dusznego snu. W szpitalu w prowincjonalnym miasteczku pracuje pielęgniarka Anna (Kinga Preis) i zakochany w niej Leon (Artur Steranko). Kobieta ledwie zauważa introwertycznego adoratora. On tymczasem podejmuje próby zbliżenia się do niej. Leon odurza Annę środkami nasennymi, a w nocy wkrada się do jej pokoju. Obserwuje śpiącą kobietę. Czerpie radość z jej widoku, bliskości. Chce być blisko niej. Każdej kolejnej nocy pozwala sobie na więcej.
Aktorski duet: Kinga Preis i Artur Steranko wyczarowują na ekranie atmosferę napięcia, niejednoznaczności, samotności, która chcąc zostać przełamana, spada na bohaterów z potężniejszą siłą. Emocje o takiej intensywności potrafią przekazać tylko wybitni aktorzy prowadzeni przez charyzmatycznego reżysera.
Ещё видео!