[ Ссылка ] [ Ссылка ] - Od kilku dni tematem numer jeden w polskim boksie jest "dopingowa wpadka" Andrzeja Wawrzyka (33-1, 19 KO), który dość niespodziewanie stracił szansę na walkę o tytuł mistrza świata i stał się antybohaterem artykułów ukazujących się w mediach. Polski pięściarz, który przygotowywał się do walki z mistrzem świata federacji WBC kategorii ciężkiej Deontayem Wilderem (37-0, 36 KO) podczas wyrywkowej kontroli dopingowej przeprowadzonej przez VADA został przyłapany na dopingu i utracił możliwość walki o mistrzowski pas.
Odwołanie planowanej na 25 lutego walki było wielkim szokiem dla jego trenera Fiodora Łapina, który od lat jest głośnym zwolennikiem jak najsurowszego karania sportowców, którzy zostali złapani na dopingu. W przypadku Andrzeja Wawrzyka jego trener nie ukrywa wielkiego rozczarowania, choć jak podkreśla nie wierzy w to, aby pięściarz świadomie przyjmował środki dopingujące.
"To wielka tragedia dla Andrzeja Wawrzyka. Znam tego chłopaka od 10 lat i jestem pewien, że on świadomie żadnych środków nie brał, bo w naszym klubie jest zbyt wielka presja. Musiałby uciekać, chować się, żeby coś brać. Ja widziałbym jak się zachowuje, w jaki sposób trenuje. Te rzeczy są widoczne. W tej chwili nie wiemy jakie było stężenie tego środka w organizmie, a to dużo nam wskaże.
Po co miałby brać takie coś, jak wiadomo, że są takie kontrole przed walkami Wildera. Wiemy jak badany był też Powietkin (przed niedoszłą walką z Wilderem). Wiemy, że ta substancja utrzymuje się w organizmie przez miesiąc i każda kontrola to łapie. Gdyby brał to świadomie to by wiedział, że ta walka się nie odbędzie." - powiedział w rozmowie z BoxingNews.pl trener Fiodor Łapin.
W organizmie naszego fightera wykryto Stanozolol, który używany jest bardziej przez kulturystów do poprawy sylwetki, a nie zawodowych sportowców. Łapin wprost nazywa ten środek "chamskim sterydem" i uważa, że niedorzeczne wydaje się sięgnięcie przez jego podopiecznego po ten specyfik.
"Andrzej wie, że Stanazol to zwykły chamski steryd, który był mu niepotrzebny. Gdyby naprawdę chciał coś wziąć, to wziąłby coś innego i z tego by się wypłukał, tak jak robią zawodowi koksiarze. Dla niego to też był szok. Znam Andrzeja i nie sądzę, żeby kłamał." - powiedział Fiodor Łapin.
Dla walczącego obecnie o swoje dobre imię Andrzeja Wawrzyka nawet udowodnienie tego, że nie brał on świadomie środków dopingujących i tak nie spowoduje końca jego kłopotów. Wszystko wskazuje na to, że pięściarz ten po odbyciu przewidywanej kary może pozostać bez trenera, ponieważ jego obecny szkoleniowiec działa według zasady "zero tolerancji dla sportowców na dopingu". Łapin przyznaje, że szanse na to, że Wawrzyk jeszcze zawita na salę treningową, na której prowadzi on zajęcia są niewielkiego.
"W naszej grupie ustalono już dawno, że ten kto zostaje złapany na dopingu przestaje ze mną trenować."
"Nawet jeśli udowodni, że brał to nieświadomie to może w tym przypadku.....ale myślę, że to też dużo nie da, bo chłopaki wiedzą, że w odżywkach niesprawdzonych to się zdarza i jeśli je biorą to podejmują to ryzyko." - powiedział BoxingNews.pl trener Fiodor Łapin.
Wygląda więc na to, że szansa życia jaką dla Andrzeja Wawrzyka była walka o tytuł mistrza świata wagi ciężkiej może zamienić się w koszmar. Obecnie w grupie Sferis Knockout Promotions głównym trenerem jest Fiodor Łapin i nic nie zapowiada zmian w tej materii. Może więc okazać się, że po wyjaśnieniu całej sprawy polski pięściarz pozostanie bez trenera, a nie wykluczone także, że i bez promotora.
Ещё видео!