Jesteśmy w Proszkowicach, kolejnym miejscu na terenie powiatu wrocławskiego, gdzie przebywają uchodźcy z Ukrainy. To grupa 56 osób, z czego 30-ro to dzieci. Niektóre z nich przyjechały nawet bez kurtek i czapek, w ciągu dwóch tygodni zorganizowano dla nich ubrania. Teraz funkcjonują prawie jak w domu, a dzieci odżyły i w końcu zaczęły się uśmiechać.
- Jak ich zobaczyłem, to było po prostu przerażenie. Te dzieci były zamknięte w sobie, smutne, zapłakane, w różny stanie. Naprawdę trudno o tym mówić. Teraz są wesołe, szczęśliwe. Mają nas i rodzinę, wszyscy jesteśmy jak jedna wielka rodzina, spędzamy razem dużo czasu - mówi Bartosz Wnent, pensjonat „Zielona Oaza”.
Grupa, która mieszka w „Zielonej Oazie” składa się z pięciu pań, które opiekują się dziećmi innych znajomych i przyjaciół, którzy zostali w Ukrainie i walczą o wolność swojego kraju. Uchodźcy są samodzielni - gotują, sprzątają, organizują sobie czas wolny. Obecnie urządzają ogródek, gdzie mają zasadzić warzywa.
- Codziennie rano mają taki fajny rytuał, bo o godzinie 8:00 zbierają się tutaj na podwórku. Ćwiczą, trenują, rozciągają się przez pół godziny. Później zbierają się w kółko, grają na gitarze i banjo, śpiewają swoje piosenki. Po godzinie, idą do budynku, szykują śniadanie i jedzą je wspólnie - dodaje Bartosz Wnent, pensjonat „Zielona Oaza”.
Niedługo dzieci pójdą do szkoły, a kobiety do pracy. Ponieważ uchodźcy przyjechali tu praktycznie bez niczego, codziennie pojawiają się kolejne kwestie, które trzeba rozwiązać. Według danych szacunkowych, na terenie powiatu wrocławskiego przebywa około 5-6 tysięcy Ukraińców, którzy uciekli przed wojną.
- To też jest związane z bliskością Wrocławia i dworca. Od kilku dni jeżdzę po miejscach, gdzie przebywają uchodźcy, jak z nimi rozmawiam, to oni liczą, że ta wojna szybko się skończy, dlatego ważna jest bliskość dworca, żeby w razie zakończenia wojny, wsiąść w pociąg i wrócić do domu. Tego im życzę z całego serca. Chciałbym, żeby ta wojna się jak najszybciej skończyła. Każdego dnia jestem zaskakiwany nowymi informacjami, wiadomościami, nowymi prośbami, ale to też wyzwanie dla organów samorządowych - zaznacza Roman Potocki, starosta powiatu wrocławskiego.
To między innymi konieczność wizyty u dermatologa, potrzeba kontaktu z psychologami i pedagogami, kupienie nowych butów dla dzieci. Zarząd powiatu wrocławskiego przeznaczył na wsparcie dla uchodźców 300 tysięcy złotych oraz milion złotych na zarządzanie kryzysowe w związku z sytuacją.
- Trzeba sądzić tego, który to spowodował, że tu się znaleźli. Staramy się jak najbardziej pomóc tym ludziom w trudnej sytuacji, żeby oni tutaj czuli się jak u siebie. Wiadomo, że tak na pewno nie będzie, ale staramy się - podkreśla Józef Żygadło, radny powiatu wrocławskiego.
- Wysyłamy też pomoce humanitarne w takim stopniu, jak możemy. Mamy w tej chwili 40 sierot pod Haliczem (miasto w obwodzie iwanofrankowskim). One są bezpieczne. Rozmawiałem wczoraj z panią, ale w niedziele jedzie do nich konwój, bo nie mają niczego - pampersów, mleka. Wszystkie te potrzeby dla dzieci, bo tam są dzieci od 7. miesiąca do 14. roku życia. One nie mają nikogo, są sierotami wojennymi. W tej chwili mam dla nich przygotowane miejsce, jeśli będzie im się tam działa krzywda, jeżeli zrobi się niebezpiecznie, na pewno od razu ich ściągamy do siebie. Dajemy im dom i opiekę - dodaje Bartosz Wnent, pensjonat „Zielona Oaza”.
Odwiedź Telewizję Echo24:
Oficjalny portal informacyjny:
[ Ссылка ]
Facebook:
[ Ссылка ]
Twitter:
[ Ссылка ]
Instagram:
[ Ссылка ]
YouTube:
[ Ссылка ]
Ещё видео!