Donald Tusk nie zasypia gruszek w popiele. Już zapowiedział dużą manifestację w piątek w Poznaniu — tam także może jechać jak po swoje, bo Wielkopolska jest życzliwa Platformie.
Dalej Jelenia Góra, Wrocław i Kłodzko. A potem kolejne miasta i miasteczka, bo Tusk rzuca wyzwanie PiS także na prowincji, zakładając, że bez tych głosów wyborów nie wygra.
Jednocześnie szef PO nie zamierza grzecznie czekać na wezwanie przed komisję PiS do spraw rosyjskich wpływów. W kilku ostatnich wypowiedziach Tusk zasugerował, że ma pomysł, jak na tę komisję odpowiedzieć — i jak badać wpływy Kremla, tyle że w PiS. Teraz już wiadomo, że Tusk może powołać speckomisję w Senacie, który kontroluje opozycja. Jej formalne znacznie będzie żadne, bo senackie komisje nie mają uprawnień sejmowych komisji śledczych. Ale wcale nie o uprawnienia i formalne znaczenie tu chodzi. Chodzi o wrażenie.
Jeśli Kaczyński przez swą komisję będzie dowodził, że Platforma jest ruskim zrzutem spadochronowym, to Tusk odpowie mu w Senacie na zasadzie przeciwieństw — że ruscy spadochroniarze są w PiS. Wszystko to dla mediów, zwłaszcza mediów społecznościowych, by móc szybko za cios odpowiadać ciosem.
Ещё видео!