#Tajlandia #Phuket #Azja
Tropikalne plaże i wakacyjna swoboda. Tanie drinki i imprezy do rana. Niezwykła egzotyka i przystępność „lokalsów” powodująca szybsze bicie serca. Wszystko to doprawione gorącą feerią kolorów powoduje, że nasze zmysły podczas azjatyckich wakacji chętniej ulegają pokusom, a serca biją szybciej. Nawiązujemy intymne relacje z osobami z innego kręgu kulturowego i… zakochujemy się po uszy. Wiążemy się w egzotyczne związki, które rozpatrywane „na chłodno” nie miałyby racji bytu. Ale nie obawiajcie się – nie będzie to kolejna opowieść o kobietach uwikłanych w relacje z Marokańczykami, Egipcjanami czy mieszkańcami Czarnej Afryki. Takich historii, mniej czy bardziej prawdziwych, znajdziecie w mediach mnóstwo. Dziś opowiem Wam o drugiej stronie tego medalu – o mężczyznach, którzy pokochali i poślubili mieszkanki Azji Południowo-Wschodniej.
Tajlandia, Wietnam, Malezja – region ten jest istnym Świętym Graalem turystyki. Stanowi ona znaczący, a czasem nawet najważniejszy element tutejszych gospodarek. Żyją z niej wszyscy: hotele, restauracje oraz wielkie nadmorskie kurorty. Z odwiedzających te kraje turystów utrzymują się też zwykli ludzie – drobni przedsiębiorcy oraz całe, często wielopokoleniowe rodziny. Jednocześnie turyści, nawet Ci najbardziej ekonomiczni, w porównaniu z lokalnymi mieszkańcami – są prawdziwymi bogaczami. Natomiast tutejsze kobiety słyną z nieprzeciętnej urody, i mało który z wypoczywających tu samotnie mężczyzn jest w stanie oprzeć się ich wdziękom. Szybko dochodzi więc do porozumienia – powstają związki zwane „wakacyjnymi żonami”.
Kim jest „wakacyjna żona”? To bardzo popularna azjatycka (choć nie tylko!) forma relacji damsko-męskiej polegająca na świadczeniu obopólnych korzyściach: on „bogaty”, ona atrakcyjna. On poszukujący wakacyjnych wrażeń, ona szukająca możliwości wyjścia z biedy, niedostatku, codziennych trudów dnia i nocy. Ale nie należy mylić tego pojęcia z prostytucją! „Wakacyjna żona” pokaże Ci swój kraj, pomoże w zakupach oraz w prowadzeniu wynajętego domu. Upierze skarpetki, ugotuje obiad, wieczorem wymasuje ukochanemu mężczyźnie plecy. Twoim zadaniem jest zaś utrzymać Wasz poziom życia i płacić za wszystko, co wspólnie robicie – za podróże, ubrania, restauracje, za mieszkanie.
Takie relacje zwykle kończą się wraz z końcem wakacji. Ale bywa i tak, że mężczyźni – trzeba tutaj koniecznie podkreślić – w różnym wieku – zakochują się w swoich egzotycznych partnerkach, i postanawiają zaryzykować związek na dłuższą metę. W większości przypadków wybranki ich serca z radością odpowiadają TAK na zadane sakramentalne pytanie.
W dzisiejszym artykule przybliżę Wam historię czterech mężczyzn, którzy opowiedzieli mi jak to jest być w związku małżeńskim z dziewczyną z Tajlandii, Wietnamu czy Malezji. Miłego czytania!
Andrzej, lat 32 – Moją żonę poznałem dość normalnie. Mieszkam od wielu lat w Anglii, i w 2017 roku mój znajomy namówił mnie na wakacje w Tajlandii. Miał tam dziewczynę do której jechał, planowali w ramach jego wakacji wspólną podróż po jej kraju. Ta dziewczyna miała przyjaciółkę, która chciała jechać z nimi – ale nie chcieli jeździć w trójkę. Byłem singlem, więc chętnie zgodziłem się pojechać jak to się mówi „na gotowe”. Miała na imię Som, i od razu przypadliśmy sobie do gustu. W ten sposób wspólnie, w czwórkę, zwiedziliśmy Tajlandię będącą wtedy dla mnie bardzo egzotycznym i nieznanym krajem.
Tomek, lat 27 – W Polsce nie miałem nigdy szczęścia do dziewczyn. Nie byłem nigdy w żadnym poważnym związku. Umawiałem się przez portale randkowe, ale bez powodzenia. W końcu zacząłem rozmawiać także na takim portalu randkowym z fajną dziewczyną z Tajlandii. Po kilku miesiącach postanowiłem pojechać tam, by ją poznać. Najbardziej obawiałem się, że okaże się chłopakiem czyli jak to tam mówią „Lady-boyem”. Czekała na mnie na lotnisku i okazała się strasznie atrakcyjna. Zakochałem się po uszy, chociaż okazało się, że ma małego synka z poprzedniego związku.
Piotr, lat 45 – Moją przyszłą żonę poznałem w 2002 roku. Pod koniec studiów pojechałem na wymianę studencką do Kuala Lumpur. Solada jest Malezyjką i pracowała wtedy w stołówce uniwersyteckiej. Kuala Lumpur jest ogromnym, multinarodowym miastem pełnym ludźmi z całego świata. Nikt więc nawet nie zwrócił uwagi na to, że spotykam się z Azjatką. Planowałem zrobić tutaj doktorat, więc wiedziałem, że spędzę w Malezji kilka lat.
Olgierd, 33 lata – Waen poznałem najnormalniej na świecie. Na dyskotece w Cho Hi Ming, w Wietnamie. Zatańczyliśmy, postawiłem kilka drinków. Byłem z kolegami więc zaraz przyprowadziła koleżanki. Świetnie się bawiliśmy.
Tak moi bohaterowie poznali wybranki swojego serca. Co było potem?
Dalszą historię moich bohaterów znajdziecie na blogu: [ Ссылка ]
Ещё видео!