🔔 SUBSKRYBUJ KANAŁ [ Ссылка ]
Link do części 1 🎬 [ Ссылка ]
Link do części 2 🎬 [ Ссылка ]
Link do części 3 🎬 [ Ссылка ]
Lato 2022 🌞⛱ spływ rzeką WDA, 140 km kajakiem.
Część 4. Ostatnie dwa dni mojej przygody na rzece Wda. Dzień 6 i 7.
Rozpoczynam na polu namiotowym we Wdeckim Młynie. Śniadanko, pakowanie i w drogę.
Dziś poranek jest upalny, ale późnej robi się chłodniej, nadal jest gorąco, ale nie aż tak jak wczoraj. Rzeka jest już głębsza niż na początku wyprawy, jest też sporo roślin, wygląda na dobre miejsce na połów ryb. Niestety pomimo licznych prób, długo nie udaje mi się nic złapać. Płynąc widzę na prawdę wielkie okazy, nawet 1 metrowe, więc nie odpuszczam i co chwilę zarzucam wędkę. Jednak dopiero w drugiej połowie dnia, zakładam obrotówkę, chyba trzeci rzut i bam, jest!!! Coś ciągnę, ryba jest bardzo waleczna, wiem że nie jest to jakiś mały okoń, tylko coś większego. Wyciągam rybę z wody, patrzę i aż głupio się przyznać, ale nie wiem co to za gatunek, aż muszę sprawdzić w internecie, okazuje się, że złapałem ładnego 34 centymetrowego Lipienia. Bardzo się cieszę i już nie mogę doczekać się kolacji.
Do Błędna, miejsca mojego biwaku dopływam prawie o zmierzchu. Sprawdzam pole namiotowe, ale tam masakra, impreza, głośna muzyka krzyki, tańce. Rozbijam się więc tuż przed polem namiotowym, na ładnej plażyczce, w sumie zdziwiony, że nikt więcej się tam nie rozbił. Skrobię rybę, smażę i jem dopiero około północy. Na polu obok biwakuje mój sąsiad z Wdeckiego Młyna, Marcin, tym razem to ja mam swoje ognisko, więc przychodzi do mnie na trochę.
Rano budzą mnie jakieś głosy, wyglądam z namiotu a tam masakra.... hordy ludzi wędrują tuż przed moim wejściem. Okazuje się, że to miejsce upodobały sobie wypożyczalnie do wodowania kajaków, trochę się denerwuję, szybko wstaję i jak najszybciej zawijam się stamtąd. Jest sobota i na rzece są setki ludzi, całą wyprawę płynąłem praktycznie sam, bez tłoku, spotykając nielicznych ludzi, czyli tak jak lubię. Ostatni dzień niestety jest inny. Mocno przyśpieszam z nadzieją, że minę te tłumy, jednak jak je mijam, płynę kawałek i są kolejne. Ten odcinek jest bardzo ładny, ale całą przyjemność zabierają tak liczni kajakarze, często pijani, głośni, puszczający muzykę. Po godzinie, może dwóch, zaczyna padać deszcz, który momentami zamienia się w ulewę. Mam deszczówkę więc nie przeszkadza mi to a nawet się cieszę, że taka różnorodność, a to i tak już ostatni dzień. Po drodze tylko współczuję tym ludziom, którzy płyną w samych koszulkach, są zmoczeni do suchej nitki, zmarznięci i marzą o jak najszybszy zakończeniu spływu. Dopływam do Tlenia i deszcz przestaje padać, tuż przed metą jem jeszcze ostatni posiłek na rzece, po czym płynę do miejsc odbioru kajaków gdzie jestem umówiony z podwózką.
Wyprawa bardzo się udałą i jestem zachwycony rzeką Wda, na którą na pewno jeszcze kiedyś wrócę.
Zapraszam do oglądania, a jeśli film się spodoba skrobnij jakiś komentarz dla algorytmu youtuba, zostaw suba i like, jest to bardzo miłe i motywuje do dalszego dzielenia się swoimi przygodami.
Muzyka:
Dreams in nature by Olexy | [ Ссылка ]
Music promoted by [ Ссылка ]
Creative Commons CC BY 3.0
[ Ссылка ]
Ещё видео!