Wpuśćcie nas do pracy, wpuśćcie nas do domu! Pod tym hasłem protestowali pracownicy transgraniczni w miniony piątek.
Choć protest jednak miał odbyć się korespondencyjnie, przy przejściach granicznych w naszym kraju ludzie i tak postanowili się zebrać, aby okazać swój sprzeciw w kwestii zamkniętych granic dla pracowników transgranicznych. Również w Zgorzelcu i Goerlitz ludzie wyszli na ulice. W walce z koronawirusem rząd postanowił zamknąć granicę, nie pozostawiając wyjątku dla osób, które na co dzień przekraczały ją w drodze do pracy i z powrotem.
"Mają dwa dni ci obywatele, żeby ustabilizować swoją sytuację zawodową, mogą zostać po drugiej stornie granicy, mają czas na wynajęcie tymczasowych kwater, być może pracodawcy ich będą w tym im pomocni" - tak o Polakach pracujących na co dzień za granicą powiedział szef MSWiA, dając im całe DWA DNI na ogarnięcie sytuacji. Dwa dni! I tak, wiele osób nagle zostało bez pracy i co za tym idzie - bez środków do życia.
W miastach takich jak nasze Zgorzelec/Goerlitz granica to sprawa bardzo umowna. Tak naprawdę jesteśmy jak jedno miasto, jak jeden organizm. Możemy pojechać 100 km w głąb Polski, ale nie możemy przejść kilkuset metrów przez granicę do Goerlitz, aby na przykład pójść tam do banku, w którym mamy konto. Może byłoby inaczej gdyby dano nam więcej czasu niż te żałosne dwa dni? Może tak, ale właśnie tyle dostaliśmy.
Nic więc dziwnego, że ludzie mają poczucie niesprawiedliwości, że czują się niewysłuchani, ignorowani. I nic dziwnego, że w piątek wyszli protestować.
Nasza praca nie różni się od innych, jeśli mieszkamy po jednej stronie Nysy, a pracujemy po drugiej. Granica jest umowna, jest to granica między państwami, ale od tylu lat tworzymy tutaj euroregion i nic się nie zmienia w tym, że jedziemy 10 minut samochodem z domu do pracy i pracujemy po drugiej stronie rzeki. Także nie generujemy żadnego większego ryzyka niż ci, którzy idą do sklepu spożywczego w Zgorzelcu i robią zakupy, bo tam też mogą się zarazić.
- mówi jedna z protestujących kobiet.
Widzieliśmy też samochód krążący przy protestujących, z którego rozbrzmiewał utwór dobrze znany większości z nas - Chłopcy z placu broni "Kocham wolność". I zdaje się, że fragment tej piosenki, w tym miejscu, będzie najlepszym podsumowaniem.
"Tak niewiele żądam
Tak niewiele pragnę
Tak niewiele widziałem
Tak niewiele zobaczę
Tak niewiele myślę
Tak niewiele znaczę
Tak niewiele słyszałem
Tak niewiele potrafię
Wolność kocham i rozumiem
Wolności oddać nie umiem
Wolność kocham i rozumiem
Wolności oddać nie umiem
Tak niewiele miałem
Tak niewiele mam
Mogę stracić wszystko
Mogę zostać sam"
Jednak czy ten protest coś nam da? Czy coś przyniesie? Zdaje się, że nie. Bo czy w tym kraju słucha się protestujących?
W filmie wykorzystaliśmy materiał serwisu Zinfo.pl.
Ещё видео!