Zapraszam : [ Ссылка ]
Henryk N. siedzi w więzieniu na oddziale dla niebezpiecznych bandziorów. Na rozprawie sądowej cały czas mówiono o nim Dziad, ale on uparcie powtarza, że nie jest Dziadem, że tak nazywano jego nieżyjącego już brata, na niego zaś mówiono Garbus. Tak czy inaczej, Dziad domniemany czy prawdziwy godzi się opowiedzieć o sobie przed kamerą. W jego wspomnienia i wywody, często pobrzmiewające dumą i samozadowoleniem, Lengren wplata wypowiedzi mieszkańców warszawskiej Pragi, policjantów, intelektualistów i dziennikarzy, którzy komentują wydarzenia z życia domniemanego szefa mafii wołomińskiej i starają się wskazać źródła przestępczości zorganizowanej w Polsce, wyjaśnić przyczyny i skutki bandyckich zachowań.
Henryk Niewiadomski bardzo wcześnie musiał zacząć zarabiać. Ojciec nie dbał o rodzinę. Zostawił go z młodszym rodzeństwem w tragicznych warunkach. Zabiegał więc o to, co do garnka włożyć. O nauce nie było mowy, domniemany Dziad ma jednak wrodzoną inteligencję i już wtedy doskonale potrafił zarobić. W PRL zresztą możliwości było wiele. Na dziurawym, pełnym braków rynku forsę można było zbić na handlu i piwem, i złotem, i dolarami. Nie to, co dziś. Dziś takich możliwości nie ma, dlatego, zdaniem domniemanego Dziada, tak kwitnie "bandziorstwo".
Dla Henryka N. i jemu podobnych szkołą zaradności był praski bazar. Niektórzy próbowali przebić się na lewy, lepszy brzeg Wisły, ale to było bardzo trudne, prawie niemożliwe. Domniemany Dziad zresztą nie próbował. W praskim półświatku zyskał szacunek. Uchodził za człowieka, do którego można pójść, który nie odmówi pomocy.
Wolny rynek wszystko zmienił. Zaczęła się liczyć konkurencja, także wśród bandziorów. Domniemany Dziad i na takim rynku sobie poradził. Ma hotel w Częstochowie, gospodarstwo rolne na Mazurach, dwa domy w Warszawie, doskonale urządzonych synów.
Kiedy wybuchła wojna pruszkowsko-wołomińska i gangsterzy zaczęli się między sobą wybijać, zareagował przytomnie: założył zakład kamieniarski, gwarantujący w tej sytuacji stały dochód. Z pójścia do więzienia też jest zadowolony: w niepewnych czasach grube mury i kraty w oknach dają pewność bezpieczeństwa. Nie akceptuje tego, co się dzieje. Sam nigdy by nie zabił. Zresztą nigdy też nie kradł, tylko oszukiwał.
Zwierzenia Henryka N. - do jakiego stopnia szczere? - tworzą w filmie jego portret psychologiczny poruszający mieszaniną sprytu i prymitywizmu, cynizmu i wrażliwości, ślepoty i przenikliwości w opisie świata. Wszystkim wypowiedziom towarzyszą archiwalia z dawnej Pragi i wstrząsające zdjęcia pokazujące skutki gangsterskiej wojny.
Ещё видео!