Kim jesteś by mówić mi o moim człowieczeństwie
Ja wiem, że ten prąd by uspokoił cię na krześle
Jak papier nie szeleszczę, za papier to w tym mieście
To w japę da ci szczęście dlatego muszę mieć je
W TV ciągle to samo zimna kawa i herbata
Wybacz, wolę cygaro obrabiać na batata
A jak poczuje biedę, sen pod gołym niebem
Wielu kochało rodzinę, ale bardziej siebie
Gardzisz chlebem? jeśli masz fart, świat zdobędziesz
Albo skręcisz sobie kark za ten strach na patencie
A ja kocham się bać, ale nie jestem szaleńcem
Żeby nie móc w nocy spać ze spokoju przeciwieństwem
Wolę swe życie toczyć tempem luźnym
Widziałem dość by widzieć zło i się nie wkurwić
Jeśli nie wierzysz to wchodź w to
Telewizje wymień na prawdziwe życie nocą i sprawdź izbę przyjęć
Myślisz afera... samemu nosiłbyś esperal
Serce z kamienia, nie starczy dolać, wylać, przelać
Oddech zamiera i te źrenice jak szpilki
Tylko by dotrzeć przez ulice i do windy
Myślisz świat to sukinsyn, ale sprytny jak Boruta
Brat może siebie, ale wszystkich nie oszukasz
To jest strach...
Ещё видео!