Umiarkowana radość
Cieszę się, że Rudnevsowi udało się zdobyć z radości bramkę i że Lech wygrał, ale...
Przez prawie całą pierwszą połowę to Legia atakowała Lecha. Wszystko, co stworzył Lech (a nie było tego wiele) i tak blokowali Legioniści. W drugiej połowie gra Lecha się nieco poprawiła, wszedł Rudnevs za Mikołajczaka (który tym razem tracił mnóstwo piłek i nie spisał się najlepiej. Szkoda, wcale nie jest beznadziejny, tylko brakuje mu drapieżności. Może psycholog klubowy mógłby z nim popracować nad pewnością siebie, jak widać samo zaufanie trenera nie wystarcza.), później Kiełb. Obydwaj zmiennicy wprowadzili trochę zamieszania. Zastanawiam się, w jakim stopniu te zmiany były przemyślane, a w jakim na chybił-trafił.
Wbrew pozorom nie decyzje Bakero były głównym powodem wygranej Lecha. Skorża zdjął świetnego dziś Chinyamę, który na leżąco odbierał piłkę Lechowi i nakręcał całą ofensywę Legii. Do jego zejścia Legia miała przewagę, potem osłabła, ale cały czas zdarzały jej się zrywy. Lech tymczasem miał więcej akcji niż przedtem, w końcu strzelił bramkę... (Wcześniej padła bramka nieuznana, z lekkiego spalonego.) Legia miała jeszcze kilka sytuacji, między innymi rzut wolny tuż sprzed pola karnego po faulu Kotora, ale była nieskuteczna.
Euforia mnie nie zalewa. Nie zamierzam odwoływać tego, co napisałam wcześniej o Bakero, tylko dlatego, że zdarzyła się jedna wygrana. Lechowi tak naprawdę się to zwycięstwo nie należało. Wygraliśmy, ponieważ Legia pudłowała seriami i Skorża popełnił błąd. Jeśli Lech będzie wygrywać kolejne spotkania w dobrym stylu, napiszę, że się myliłam. Na razie widzę cały czas chaos i długie piłki od bramki...
autorka wpisu: Basia
www.bramkidwie.pl
Ещё видео!