Mieszanka radości i rozgoryczenia.
Orlęta Radzyń Podl. - Unia Nowa Sarzyna 1:1
Dzisiejsze spotkanie Orląt z Unią Nowa Sarzyna można by zobrazować za pomocą znanej metafory na temat szklanki, która dla jednych zawsze będzie do połowy pełna, zaś dla innych pusta. Skąd ten pomysł? Otóż stąd, iż tak naprawdę nie wiemy, czy po tym meczu należy się cieszyć, czy smucić. Z jednej strony radzynianie uratowali w sobotę punkt rzutem na taśmę, lecz z drugiej niestety nie zachwycili swoją grą. Po raz kolejny (który już w obecnym sezonie?) piętą Achillesową "biało-zielonych" była skuteczność, bowiem gdyby gospodarze zachowali chociaż odrobinę więcej zimnej krwi pod bramką przeciwnika, Unia z pewnością wyjechałaby z Podlasia z zerowym dorobkiem. Niemniej jednak, swoje okazje mieli również przyjezdni, ale prawie zawsze przegrywali z bardzo dobrze dysponowanym Krzysztofem Stężałą. Jak na ironię, golkiper gospodarzy pomylił się w pozornie najprostszej sytuacji i przepuścił piłkę po technicznym uderzeniu z dystansu. Całe szczęście, że "biało-zielonych" uratował w końcówce niezawodny Jurij Mychalczuk (szósty gol w ósmym meczu tego zawodnika), lecz chyba wszyscy zgodzą się, że mimo to pozostał niedosyt. Nie ma bowiem co ukrywać, że w tym spotkaniu liczyliśmy na więcej.
Michał Szczygielski
Ещё видео!