BARTŁOMIEJ DYRCZ
Drzym sobie duszo, cóż ci tego, że tam myśl czyja po głowie lata, że ktoś ciekawy początku swego po starych grobach kurze obmiata – pisał dawny sekretarz gminy Łętownia Stanisław Hanusiak. Ludzie przemijają, budynki popadają w ruinę, myśli zapisane na papierze są najtrwalsze i pozostają w sercach. Józef Wrona zaprasza nas do swojej magicznej krainy na pograniczu Beskidu Wyspowego i Beskidu Makowskiego, gdzie u podnóża Urbaniej Góry wolno płynie rzeka Krzczonówka i znajduje się matecznik artysty. Miejsce, gdzie wszystko się zaczęło. Jego cały świat, który zna i rozumie, a któremu się poświecił. Nie tęskni do innego. Ma świadomość swojego miejsca i czasu, którym jest bezgranicznie wierny. Na jego zdjęciach drzemią jeszcze stare przesądy i legendy, podania i obyczaje, których nie dostrzegamy już na współczesnych kolorowych zdjęciach. Józef Wrona opowiada o swoim życiu pokazując kartonowe pudła, gdzie znajdują się dziesiątki negatywów i czarno-białe zdjęcia ilustrujące życie lokalnej społeczności. Dajemy się uwieść bezkrytycznie jego narracji, która przenosi nas niepostrzeżenie w czasie.
Ещё видео!