12 lipca 1940 r., nie należał do najpiękniejszych piątków w historii II Wojny Światowej. Rano pogoda utrzymująca się nad Wielką Brytanią nie była, delikatnie mówiąc najlepsza. Dzień był szary i mokry, ale niemieckie ataki na konwoje nie ustawały. Tym razem Niemcy zapuścili się nad wschodnie wybrzeże, ale niewielka aktywność utrzymywała się na całej linii frontu. Tego dnia głównym celem nieprzyjaciela stał się konwój pod pseudonimem Booty, którego marszruta przebiegała na południe od Harwich. Jego zabezpieczenie stanowiło sześć brytyjskich myśliwców z 17 Dywizjonu. Gdy piloci Hurricane’ów z 17 Dywizjonu zobaczyli, że w powietrzu pojawiło się od groma niemieckich maszyn, Anglicy zdecydowali się na wezwanie na pomoc kolegów z 85, 242, 264 i 151 Dywizjonu. W tym czasie 264 Dywizjon wykorzystywał dość nietypowe maszyny – Paul Boulton Defiant, czyli maszyna o której już kilkukrotnie wspominałem na kanale. Generalnie był to samolot którego uzbrojenie znajdowało się w obrotowej wieżyczce umieszczonej za kabiną pilota. Samoloty te cieszyły się w polskiej historiografii bardzo złą opinią, ale generalnie nie były aż takie złe, a zwłaszcza na początku walk w rejonie Dunkierki, jak również w pierwszym okresie Bitwy o Anglię, odnosiły sporo sukcesów. Podczas walk na konwojem Booty, okazało się że Brytyjczycy zaczynają się budzić – za cenę dwóch utraconych maszyn za sterami których zginęło dwóch alianckich pilotów, doszło do wyłączenia z akcji co najmniej pięciu niemieckich bombowców. Jednocześnie pogoda zaczęła się coraz bardziej pogarszać. W końcu warunki w powietrzu były tak złe, że Niemcy zdecydowali się wycofać z walki i wrócić do swoich baz. Wycofanie się Niemców z walki było równoznaczne z odwołaniem brytyjskich myśliwców do własnych baz. Wszyscy czekali na poprawę pogody, ale ta nie następowała. W sobotę warunki były jeszcze gorsze – początkowo obie strony zostały uziemione, ale Niemcy należą do szczególnie upartych narodów – i posłali w powietrze samoloty rozpoznawcze, które pozostając na dużym pułapie śledziły ruch konwojów, które nadal kręciły się u wybrzeży Wielkiej Brytanii. W godzinach popołudniowych pogoda się nieco poprawiła, a to oznaczało tylko jedno – obie strony posyłają w powietrze swoje maszyny. Brytyjczycy czuli pismo nosem i już o 15.00 skierowali dwa dywizjony na wysunięte lotnisko w Warmwell. Pierwszym celem dla sześciu Spitfire’ów z 609 i dwunastu Hurricane’ów z 238 dywizjonu było zabezpieczenie jednego z konwojów przebywającego w rejonie Lyme Regis. W przypadku 238 Dywizjonu, dla wielu pilotów było to pierwsze starcie z nieprzyjacielem – jednym ze świeżaków, którzy dołączyli do dywizjonu po wielkim laniu nad Francją był sierżant Eric Seabourne. Chłopak w momencie przydzielenia go do dywizjonu miał na koncie całkiem sporo godzin lotu na Hurricane’ach – całe siedem. Ostatecznie podczas patrolowania nad konwojem Brytyjczycy napotkali na 50 samolotów nieprzyjaciela. 238 Dywizjon prowadzony do tego starcia przez pochodzącego z Kanady Johna Kennedy’ego ruszył do ataku na Dorniery. Seabourne, wraz ze swoim kluczem ruszył z kolei do ataku na dwusilnikowe Bf 110, które w teorii miały osłaniać bombowce. Niemieckie myśliwce sformowały krąg obronny, jednakże Brytyjczykom udało się przerwać linię obronną Niemców. Po rozerwaniu kręgu zaczęła się kotłowanina. Seabourne wspominał, że kilka sekund po pierwszym ataku brytyjskiego klucza na niemieckie maszyny jedna z niemieckich maszyn przemknęła tuż nad kabiną jego maszyny.
W materiale wykorzystano fragmenty nagrań z kanałów:
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
[ Ссылка ]
Jestem także tu:
[ Ссылка ]
Zapraszam do wspierania kanału:
Wirtualna kawa [ Ссылка ]
#lotnictwo #history #samoloty #military #historia #fighter #myśliwiec #airforce #hurricane #spitfire #junkers #ju87 #do17 #bf109 #bf110
Ещё видео!