Gościem Telewizji Echo24 była europeistka, politolog prof. Anna Pacześniak z Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Mam dwie refleksje, jak o tym usłyszałam. Po pierwsze, że politycy, również ci z poziomu lokalnego, bardzo nie lubią, jak im się patrzy na ręce. Oni są bardzo otwarci wobec dziennikarzy i szerzej - opinii publicznej - podczas kampanii, a potem zdają się zachowywać tak, jakby można było o nich pisać tylko dobrze albo wcale. Tylko mamy takie ludowe porzekadło w Polsce, że możemy mówić o kimś dobrze albo wcale na pogrzebie, a polityk jako żywo raczej się na drugi świat nie wybiera. Z drugiej strony oczywiście ta wypowiedź sugeruje, że pani wiceprezydent Wrocławia czegoś się obawia. Obawia się można powiedzieć najgorszego, co mogłoby być wynikiem tych publikacji. Tyle tylko, że zastanawiam się po pierwsze, czy powiedziała to w emocjach. Wydaje się, że niekoniecznie z opisu tej sytuacji. A jeżeli to nie były emocje, tylko na zimno wypowiedziana jakaś sentencja, to nasuwa się taki komentarz, że jednak politycy powinni mieć nieco grubszą skórę, być odporni na krytykę i zdawać sobie sprawę, że to nie jest tak, że wszyscy w około tylko wpadają w zachwyt nad tym, co robią i że opinia publiczna oczekuje od dziennikarzy, może nie od wszystkich, ale żeby byli dziennikarze, którzy przyglądają się temu, jak wygląda chociażby styk kwestii biznesu, polityki, kwestii publicznych i prywatnych - komentowała Pacześniak.
- Ja mam wrażenie, że Jacek Sutryk sobie z tego za wiele nie robi i czuje, sam mówi o tym, że czuje wsparcie obywateli. No przede wszystkim czuje wsparcie tych obywateli, którzy polityką się interesują słabo. Więc tak, w tym sensie oni są dumni z prezydenta, jakim jest Jacek Sutryk. Czy ja jestem dumna z Jacka Sutryka? Ja jestem dumna, że mieszkam we Wrocławiu. Może tak ucieknę od tej odpowiedzi. No i jasne jest, że jako mieszkanka Wrocławia, politolożka, jestem czasami pytana o zdanie w sprawie Jacka Sutryka, ale jasne jest, że zwłaszcza w pierwszej kadencji pokazywał nam, jakim jest politykiem.
(...)
Cały czas pamiętam, jak wyglądało referendum w sprawie odwołania lata temu pani Gronkiewicz-Waltz w Warszawie. I to jest, w dużych miastach to jest niezwykle trudne, tak. Te referenda w mniejszych miejscowościach, one też najczęściej są powiedzmy nieskuteczne, dlatego że mało ludzi chodzi do tych referendów i mimo, że ten sondaż, który pan przytoczył, zamówiony, tak jak pan powiedział, przez radnego Uhle, abstrahuje od sposobu zadawania pytań (...), więc rzeczywiście większość tam osób twierdzi, że chciałaby takiego referendum, ale to wcale jeszcze nie oznacza, że do tego referendum pójdzie. Dlatego, że my jako obywatele państwa demokratycznego lubimy, kiedy się nas pyta o zdanie i jeżeli jest jakaś sugestia w tej debacie publicznej, że polityk postępuje nieetycznie, to chcielibyśmy mieć szansę się wypowiedzieć, a to czy się w tym momencie, kiedy referendum dojdzie do skutku rzeczywiście wypowiemy, to jest zupełnie inna sprawa.
Odwiedź Telewizję Echo24:
Oficjalny portal informacyjny:
[ Ссылка ]
Facebook:
[ Ссылка ]
Instagram:
[ Ссылка ]
YouTube:
[ Ссылка ]
Ещё видео!